Mówi się, że myśli mają wielką MOC… cz.2

Artykuł jest częścią książki Katarzyny Dodd ``Jesteś Marzeniem Wszechświata``

Kontynuując myśl z poprzedniego artykułu: Czy można objąć myślą negatywną emocję i sprawić, aby stała się inspiracją do tworzenia, a nie kotwicą traumy, która niszczy…?

Dobrze byłoby zacząć od zdania sobie sprawy z tego, że nie ma negatywnych emocji. Stwierdzenie to wywołuje sprzeciw, prawda? Mamy przecież tyle dowodów na to jak fatalnie się czujemy, gdy zalewają nas złe emocje, jak wiele tragedii i krzywd potrafi z nich wyniknąć. A jednak. Proponuję popatrzeć na emocje z innej perspektywy.

Emocja jest ruchem energii o specyficznej częstotliwości. Są już nawet tego pomiary, ile herców ma jaka emocja. Emocja jest wtedy, gdy energia płynie, to jest jej jedyna i prawdziwa natura. Ruch. Przepływ. Chcę jednak podkreślić, że sam przepływ energii, to nie emocja. Kiedy przepływ nabiera charakterystycznej częstotliwości, wtedy powstaje emocja.

Dopóki emocja płynie, nie ma w tym nic ani negatywnego, ani traumatycznego, ani złego. Problem zaczyna się wtedy, gdy dochodzi do zatrzymania emocji. Wtedy dzieje się z nią coś, co jest wbrew jej naturze i z emocji robi się coś wynaturzonego. Powstaje trauma, dramat, tragedia, złe samopoczucie, utknięcie, depresja, nerwica, a z czasem symptomy w ciele fizycznym.

Pomyśl sobie, że życie to ciągle zmieniające się momenty w czasie. Przechodzimy z jednej sceny do kolejnej: rano wstajemy, za chwilę jesteśmy w samochodzie czy autobusie, potem w pracy czy w szkole, a wieczorem u znajomych, itd. Ciągła sekwencja zmian.

W naszym wewnętrznym świecie również są ciągłe zmiany, przechodzimy z jednego stanu do kolejnego: raz spokój, za chwilę podekscytowanie, potem może radość, a jeszcze później niepokój. Zmieniają się myśli, raz myślimy o planie dnia, za chwilę o rodzinie, potem o pracy itd.

Stabilizacja i brak emocji jest wtedy, gdy świat zewnętrzny spełnia nasze oczekiwania i jest zgodność, brak napięcia.

Emocja pojawia się wtedy, gdy między naszym światem wewnętrznym a zewnętrznym dochodzi do niezgodności, czy dysharmonii. Czyli to co mamy czy chcemy wewnętrznie nie pokrywa się z tym, co dzieje się w rzeczywistości zewnętrznej. Coś się zmieniło.

Powstaje różnica potencjałów między tymi dwoma światami, czyli napięcie emocjonalne, po to, aby tę różnić wyrównać i aby znowu była harmonia i niezakłócony przepływ, aby można było iść dalej. Jak to zrozumieć przekładając na życie?

Przyjrzyjmy się kilku tak zwanym „negatywnym emocjom”.

Weźmy za przykład smutek. Wyobraź sobie, że masz swojego ukochanego psa. Masz go od lat i w twoim wewnętrznym świecie zbudowany jest konstrukt rzeczywistości związany z tym psem. Są uczucia, są przeżycia, są zachowania i rutyny. Nadchodzi dzień, kiedy pies odchodzi już z tej ziemi. Nagle dochodzi do poważnej różnicy między tym co masz zapisane w środku, a tym co przedstawia rzeczywistość. W środku nadal istnieje twój świat związany z psem, a na zewnątrz rzeczywistość jest nagle inna i nie zgadza się z tym, co ty nadal nosisz w środku. Powstaje duża różnica potencjałów i napięcie rosnące na granicy tych dwóch światów, wewnętrznego i zewnętrznego. Potrzeba to wyrównać, aby między tymi dwoma światami znowu był przepływ, w przeciwnym razie dojdzie do utknięcia, zablokowania i niemożności ruszenia z życiem.

W naszej rzeczywistości dzięki grawitacji wszystko dąży do balansu i osiągnięcia równego poziomu. Napięcie będzie pojawiało się dotąd, aż równowaga zostanie osiągnięta.

Aby wyrównać potencjały, pojawia się emocja. Specyficzna emocja pojawia się w specyficznej sytuacji. W naszym przykładzie, emocją jest smutek. Smutek to charakterystyczna częstotliwość, która w przypadku straty jest potrzebna, aby wyrównać potencjały.

Co więc należy zrobić, to pozwolić na ten smutek. Pozwolić aby płynął, przepuszczać go. Kiedy smutek jest dopuszczony, napięcie wynikające z różnicy między światem wewnętrznym a zewnętrznym schodzi i pojawia się spokój, czyli niezakłócony przepływ. Można ruszyć dalej z życiem.

Ktoś może zapytać, Ale jak to, czuję ten smutek już od roku i nic się nie poprawia. I tu jest kluczowa rzecz.

Jeśli ktoś czuje jakąś emocje zbyt długo i wydaje się, że ona nie odpuszcza, tzn. że przepływ tej emocji jest zablokowany. Dlatego wraca i wraca, i wraca. Proces utknął w miejscu i kręci się jak zacięta płyta. Odczuwanie emocji wcale nie oznacza, że ona płynie. Można odczuwać emocję zarówno jak jest w przepływie, jak i w utknięciu. Czyli…?

Wracając do przykładu psa. Zbudowany wewnętrzny świat z udziałem psa jest konstruktem myśli, obrazów i uczuć. Osoba czuje przyjemność z faktu, że może bawić się z psem, że doznaje bezwarunkowej akceptacji ze strony psa, że zaspokaja swoją potrzebę opiekowania się czymś żywym, są również emocjonujące momenty, gdy pies np. był chory itd. Jest pewnego rodzaju wewnętrzne status quo. I nagle to wszystko zniknęło z rzeczywistości. Następuje niezgodność między światem wewnętrznym a zewnętrznym. Pojawia się napięcie, które przybiera kształt smutku. Jego zadaniem jest  rozpuścić ten nieaktualny już konstrukt myślowo-doświadczeniowy, aby zmiana rzeczywistości mogła zostać dopuszczona do wnętrza.

I tu zaczynają się schody. Osoba NIE CHCE odpuścić tego konstruktu, bo związane z nim są różne ważne rzeczy, przeżycia, uczucia itd. Dlatego smutek, który się pojawia zostaje zablokowany, a zmiana nie jest dopuszczona. Dominuje potrzeba zatrzymania myśli czyli konstruktu wewnętrznego, a emocję smutku się odrzuca, czy wyrzuca na zewnątrz tego konstruktu. Cały przepływ utknął. Zmiana jest niemożliwa. Emocja jest zapętlona i nie może spełnić swojej funkcji. I tak można trwać latami, budując na tym utknięciu kolejne traumy emocjonalne.

Co należy zrobić, to pozwolić tej emocji płynąć przy jednoczesnym dopuszczaniu nowej rzeczywistości. Kiedy czujemy daną emocję przy jednoczesnym odrzucaniu nowej rzeczywistości, wtedy emocja buksuje kołami w miejscu i jesteśmy w dramacie, bólu, którego końca nie widać. Gdy nie ma już zaprzeczania, na zasadzie „nie chcę cię, to nieprawda, nie zgadzam się, nie akceptuję tego co jest”, wtedy emocja zaczyna spełniać swoją rolę i służy jako przejście ze starej już nie istniejącej rzeczywistości, do nowej. Czasem to chwilę trwa, ale im lepiej człowiek poznaje swoją emocjonalną naturę i umie z niej korzystać, tym gładsze i lżejsze staje się życie.

Tak więc emocja sama w sobie nie jest problemem, nie jest negatywna. Jej zatrzymanie staje się niszczące i emocja, która służy jako łącznik między tym co było a tym co nastało, wydaje się wtedy „negatywna”. Jeśli dobrze pomyślisz o tym, tak zwane „pozytywne, przyjemne” emocje, kiedy są zatrzymane stają się tak samo niszczące.

Zatrzymanie następuje wtedy, gdy mamy zbyt wielkie przywiązanie do danej rzeczy, sytuacji i nie chcemy tego puścić. O odpuszczaniu i odwiązywaniu się mówią wszystkie najstarsze filozofie, religie i mądrości świata. Niechęć do puszczenia tego co stare w obliczu nowej rzeczywistości powoduje cierpienie, zatrzymanie życia, depresję, choroby itd., ponieważ emocja, która ma być nośnikiem pomiędzy starym a nowym, zostaje zatrzymana, a razem z tym zostaje zatrzymane życie. Umieramy w środku.

Weźmy inny przykład, np. złość.

Złość powstaje wtedy, gdy mamy jakiś plan w głowie, albo jakieś oczekiwania, natomiast rzeczywistość ma inny na to pomysł i plan nie wychodzi, a oczekiwania nie zostają spełnione. Naturalnie można się wkurzyć. Jeśli pozwolimy się zezłościć i zaklniemy pod nosem, albo poślemy do diabła jakichś ludzi, to od razu zrobi nam się lepiej 🙂 Emocja ta pozwala na rozładowanie napięcia wynikającego z niezgodności tego co w środku i na zewnątrz. W związku z odpuszczeniem można przejść do kolejnej fazy działania, cokolwiek to oznacza, czy zmianę planu, czy oczekiwań, czy wybranie innego czasu na realizację planu, czy modyfikację jakichś elementów planu, a może kompletne jego odpuszczenie. Życie płynie dalej.

Natomiast jeśli upieramy się, że ma być dokładnie tak, a nie inaczej i dokładnie w tej minucie, a nie innej, nie dajemy szansy na nastanie kolejnej fazy życia, blokujemy zmianę, złość nie płynie jak trzeba i zwraca się przeciwko nam. Uważaj wtedy, jeśli w takim stanie pieczesz w piekarniku kurczaka czy szarlotkę jest duża szansa, że się poparzysz gorącą blachą 🙂 Lepiej w takim momencie też nie wbijać gwoździ, szkoda palców 🙂

Tą samą analogię można zastosować do wszystkich emocji.

Trochę mniej oczywiste staje się odblokowanie utkniętej emocji, która leży w naszej podświadomości, czyli z której zrobił się już automatyczny program. Tego typu zatrzymane emocje mają swoje źródło w takich czasach naszego życia, kiedy nasza samo-świadomość nie była jeszcze rozwinięta, a wydarzenie, którym towarzyszyła dana emocja było zbyt silne, aby naturalnie tą emocję przepuścić. Czyli klasyczna trauma. Najczęściej nie jest to jedno wydarzenie, ale szereg wydarzeń, które ustanawiają korzeń automatycznej reakcji emocjonalnej, z której nie możemy wyjść.

Jeśli łapiemy się na jakiejś automatycznej reakcji emocjonalnej, która powtarza się ciągle i tak samo, to jasna wskazówka, że kiedyś stało się coś, co nie zostało odpuszczone, emocja nie spełniła swej roli, tylko utknęła i dalej tam siedzi po latach, a konstrukt myślowy jaki został przy tym stworzony nie może się zmienić, dlatego tkwimy w fałszywych przekonaniach na temat swój i rzeczywistości. Nazywamy to „negatywną” emocją, bo przynosi ona tyle ograniczeń. Ale to nie sama emocja jest problemem, tylko to, że utknęła i nie mogła spełnić swej roli. Co jest negatywne, to zatrzymanie emocji, bo emocja nie będąca w ruchu tylko w utknięciu zaczyna w nas uderzać i osłabiać.

Ponieważ automatyzmy te leżą w podświadomości, nieraz trudno jest mieć do tego dostęp, aby wreszcie uruchomić przepływ. A nawet jeśli jest świadomość tego co się stało, może być trudno to fizycznie puścić, gdyż przeszło już na poziom schematów, a te nie są takie skore do zmiany tylko dlatego, że nam się tak zachciało.

W naszej kulturze zachodniej edukacja emocjonalna jest na pożałowania godnym poziomie. Od małego dziecka uczy się nas, że emocje są złe, należy je tłumić, nie wolno się złościć tylko być grzecznym i posłusznym, trzeba uciekać od smutku bo przecież taki nieprzyjemny, a bać też się nie wolno, bo tylko słabeusze się boją; odpowiedzialność osobista przekształca się w zwyrodnienie zwane poczuciem winy, a odpowiedzialność społeczna w kolejne zwyrodnienie, czyli wstyd.

Czas dzieciństwa, w którym emocje dominują (gdyż emocjonalna część mózgu rozwija się wcześniej od samo-świadomości), powinien być czasem edukacji emocjonalnej, aby nauczyć się regulacji emocji, która jest niezbędna do spokoju, radości i zdrowia. Natomiast serwuje się nam anty-edukacją polegającą na tłumieniu i odrzucaniu emocji, jako coś infantylnego, czy głupiego. A jak już wiemy, zatrzymana, odrzucona, stłumiona, zaprzeczona emocja nie pozwoli nam płynąć z życiem, będzie nas trzymać w utknięciu, czy to w postaci lęku, czy depresji, czy choroby fizycznej. Stłumiona emocja nie tylko nie zniknie, ale przejmie kontrolę nad naszym życiem. Zatrzymanie emocji, to utknięcie w miejscu, a utknięcie w miejscu to cofanie się i śmierć wewnętrzna.

Puszczajmy więc to co stare, wykorzystujmy do tego emocje, które służą jako łącznik między starym momentem życia a nowym, poprzez akceptację tej emocji w środku siebie, zamiast wyrzucania jej na zewnątrz. Nie bójmy się emocji, bo to nasz największy sprzymierzeniec, dzięki któremu życie wewnętrzne może płynąć do przodu i kwitnąć.

Zapoznawanie się z emocjami, pozwalanie na nie, uczenie się odpuszczania i zaufanie do kolejnego nowego momentu jaki następuje w życiu jest kluczowe, jeśli ktoś marzy o spokoju, szczęściu i zdrowiu. Im większe pozwolenie na zmianę, tym emocje trwają krócej i są mniej intensywne. A w końcu przepływ jest tak gładki i niezakłócony, że nie odczuwamy więcej emocji, są tylko uczucia doznawania życia.


ODCZUWANIE EMOCJI + PATRZENIE W PRZÓD =
= OTWARTOŚĆ, PRZEPŁYW ŻYCIA, AKCEPTACJA


ODCZUWANIE EMOCJI + PATRZENIE WSTECZ =
= ZAMKNIĘCIE, ŚMIERĆ WEWNĘTRZNA, ODRZUCENIE


Podsumowując, nie ma negatywnych emocji. Niszczące jest zatrzymanie emocji, co powoduje, że staje się ona toksyczna i chroniczna. Emocja jest łącznikiem między starą rzeczywistością, a nową, która nastała. Zabiera nas z przeszłego momentu w życiu do kolejnego. Niechęć do odpuszczenia starego i przywiązanie myślami nie pozwala emocji płynąć, aby nas zabrać do nowej rzeczywistości. Emocja nie zostaje zaakceptowana i jest odrzucana na zewnątrz, bo przyjęcie jej doprowadziłoby do odejścia starego i przyjęcia nowego. Powoduje to utknięcie w miejscu, stagnację, martwotę wewnętrzną. Zaprzeczanie emocjom i tłumienie ich rozrywa nas na kawałki, gdyż podstawą samo-świadomego Ja jest dobra integracja emocji z myślami. Gdy obie te części nie są zintegrowane, jesteśmy w dwóch niewspółpracujących ze sobą kawałkach: albo rządzą nami niekontrolowane emocje, albo jesteśmy jak martwe roboty działające tylko na wyuczonych rutynowych schematach. Akceptacja emocji z jednoczesnym pozwoleniem na nowo nastałą rzeczywistość to przejście z jednego momentu czy stadium ścieżki życia do kolejnego. Jest to jedyny sposób na radość i satysfakcję z doświadczania życia oraz pogłębiania jego znajomości. Uwalnianie przywiązań do tego co już przeminęło są niezbędnym warunkiem tego procesu.  W przeciwnym razie wszystko będzie na odwrót: zamiast uwalniać stare przywiązania, będziemy się ich trzymać; zamiast akceptować emocje, będziemy je odrzucać; zamiast czuć przepływ i radość z doświadczania życia, będziemy w stanie stagnacji i niezadowolenia z życia.