Czy te emocje i myśli są moje czy nie moje?
Osoby, które pracują nad sobą, swoimi przekonaniami i emocjami często odkrywają, że niektóre ich reakcje emocjonalne, postawy, czy myśli nie pochodzą od nich samych, tylko od innych ludzi, najczęściej najbliższych z domu rodzinnego. Może to być dosłownie skopiowane od innych, albo wykształcone przez własny umysł na podstawie nieprawidłowej interpretacji, podyktowanej przez zatrzymaną emocję.
Odkrycie takie to moment olśnienia, powiewu wolności, a może nawet euforii. To bardzo przyjemny stan, kiedy dowiadujemy się, że to nie nasza „wina” i „zły charakter”, ale że stało się coś poza naszą kontrolą i po tym jak wgrało się do systemu, bezwiednie powtarzamy jako „swoje”. Takie zjawisko odbywa się masowo, gdy jesteśmy dziećmi.
Pojawiają się dwa pytania:
- Jak rozróżnić, które wgrane w dzieciństwie treści są „moje”, a które „nie moje”?
- Jak prawidłowo uwolnić to, co nie jest „moje”?
Jak rozróżnić, które wgrane w dzieciństwie treści są „moje”, a które „nie moje”?
Mechanizm wgrywania treści w dzieciństwie jest z grubsza prosty. Przychodzimy na świat nie mając żadnych doświadczeń ani informacji dotyczących życia tutaj. Do 6 roku życia nasz mózg jest w stanie theta, czyli otwarty na szybki i głęboki zapis informacji. Jest to ten sam stan, co stan hipnozy. Można więc sobie wyobrazić, na jak głębokim i nieświadomym poziomie wszystko się zapisuje. Natura stworzyła to w ten sposób, aby nowy bezbronny organizm załadował jak najszybciej i jak najwięcej informacji o swoim środowisku. Dzięki temu mały człowiek może stawać się na tyle niezależny, aby zwiększyć szanse samodzielnego przetrwania. Wydawałoby się, że to niezły wynalazek natury, żeby zachować gatunek przed wyginięciem. I tak jest, ale to tylko połowa całego obrazka.
Druga połowa jest taka, że dziecko przychodząc na świat nie jest „czystą tablicą”, jak to się niekiedy uważa. Owszem, „czysta tablica” dotyczy tego, że dziecko nie wie jeszcze nic na temat świata, na który przyszło, jak wspomniano powyżej. Jednak dziecko przychodzi z własnym potencjałem, predyspozycjami, zdolnościami, charakterem i unikalnością. Z tym że dla dziecka jest to nieznane i zajmie mu całe życie, aby to poznać.
Poznanie następuje poprzez interakcję ze środowiskiem i innymi ludźmi. W ciągu pierwszych 6 lat życia, kiedy umysł jest jeszcze w stanie hipnotycznym, dziecko jest w otwarciu i przyjmuje bezkrytycznie wszystko, z czym ma kontakt. Przyjmuje to jako informację zwrotną o świecie i o sobie. Umysł dziecka nie ma jeszcze wystarczającego zrozumienia na czym polega świat i relacje, aby mogło użyć tego jako punktu odniesienia i zdecydować, czy coś jest prawdziwe, czy nie. Wierzy we wszystko. Możliwość rozróżniania wykształci się dopiero później, wraz z rozwojem struktury ego, która jest zbiorem informacji na temat świata i siebie. Daje ona możliwość dystansu, zatrzymania się i wyboru.
Problem zaczyna się w następujący sposób. Dziecko emanuje potencjałem, z którym przyszło na świat, ale go jeszcze nie zna, nic o nim nie wie. Osoby, z którymi dziecko ma bliskie relacje stają się jego lustrem. Dają dziecku informacje zwrotne o jego potencjale w postaci słów i reakcji. Informacje te trafiają z powrotem do dziecka i stają się informacjami o tym „kim jestem”. Zaczyna się budować struktura ego. Czyli teraz dziecko nie tylko emanuje swoim potencjałem, ale zaczyna budować świadomą wiedzę na temat swojego potencjału.
A co staje się wtedy, gdy informacja zwrotna od rodziców czy opiekunów nie pokrywa się z tym, czym dziecko emanuje? Jest to początek traum i fałszywych przekonań. W małym człowieku rozwija się głęboki konflikt między „kim jestem” a „kim myślę że jestem„, czyli między wrodzonym potencjałem, a budującą się strukturą ego. Dla przykładu, załóżmy że dziecko przyszło na świat z talentem muzycznym. Ciągnie go do wszystkich instrumentów, ciągle śpiewa i nuci. Rodzice, którzy nie są w dobrym kontakcie sami ze swoim wnętrzem i np. mają zaniżone poczucie wartości, chcą, aby dziecko „wyrosło” na kogoś, kto jest poważany w społeczeństwie, czyli powiedzmy lekarza czy prawnika. Ignorują więc potencjał dziecka. Tak naprawdę NIE WIDZĄ dziecka i tego, kim ono jest naprawdę. Widzą tylko jakąś wymyśloną iluzję własnego ego, którą nakładają na dziecko. Jeśli go nie widzą, nie są mu w stanie dać adekwatnej do potencjału dziecka informacji zwrotnej. Czyli dziecko rwie się do gitary czy pianina i chce śpiewać bez przerwy, a oni go strofują, aby przestało zajmować się takimi głupotami.
Dziecko jest w konflikcie. Bo czuje co innego, a informacja zwrotna jaką dostaje nie pokrywa się z tym, co czuje i kim jest. Informacja zwrotna nie REZONUJE z naturalnym uczuciem. Natomiast z tej informacji zwrotnej buduje się przekonanie na temat „kim jestem”. Dlatego naturalne uczucie zamiast płynąć i się rozwijać zostaje przykryte przykrywką nieprawdziwej informacji.
Dla lepszego poglądu w tym przykładzie, powiedzmy, że dziecko interpretuje ignorujące zachowanie rodziców w ten sposób:
‚Kiedy się cieszę, nikt nie cieszy się razem ze mną.’
‚To co mi sprawia radość nie interesuje innych, odrzucają to.’
‚Nie potrafię zadowolić innych.’
‚To co robię jest głupie.’
‚Moje potrzeby się nie liczą.’
‚Nie jestem dla nikogo ważny.’
‚Bycie kimś spełnionym w świecie jest dla innych, ale nie dla mnie.’
Itd.
Wszystko to jest zupełną nieprawdą, myśląc obiektywnie, natomiast dla dziecka staje się to głęboką subiektywną prawdą, z której potem wychodzą życiowe decyzje, ograniczenia, samo-sabotaż, samo-krytycyzm i generalnie chowanie się przed światem.
Kiedy człowiek idzie przez życie w ten sposób, tak naprawdę idzie obok siebie. Jest rozdzielony na prawdziwe wrodzone Ja i drugie nieprawdziwe Ja zbudowane z fałszywych przekonań. Człowiek taki nie zna siebie, bo nie dane mu było siebie poznać, gdyż POZNANIE przychodzi z informacji zwrotnej, z relacji.
Aby człowiek nie był w tym rozdzieleniu i konflikcie, informacja zwrotna jaką dostaje i z której buduje się struktura ego musi REZONOWAĆ z jego wrodzonym potencjałem. Stać się to może wtedy, gdy rodzice czy opiekunowie są na tyle przytomni i świadomi, aby być dla dziecka prawdziwym lustrem. Dziecko wtedy przegląda się w takim lustrze, czyli emanuje swoim potencjałem, a to co do niego wraca jako informacja zwrotna jest czystym odbiciem tego potencjału. Dziecko widzi prawdziwego siebie poprzez rodzica.
W takim scenariuszu, nie ma konfliktu wewnętrznego między tym „kim jestem” a tym „co myślę o sobie”. Uczucie wewnętrzne pokrywa się całkowicie z informacjami o sobie. ‚Ja’ jest w JEDNOŚCI. Informacja zwrotna w takiej postaci, stając się budulcem struktury ego, rezonuje z wewnętrznym dzikim potencjałem i jest dla niego kanałem, przez który potencjał ten może nabierać kształtów, doskonałości, aby potem wyszedł na świat jako coś pięknego i wzbogacającego wszechświat.
Kiedy rodzic nie potrafi być czystym lustrem, czyli patrzeć na wnętrze dziecka, wtedy dziecko przegląda się w brudnym lustrze i zamiast widzieć siebie i swoją cudowność z jaką przyszło na świat widzi zniekształcony obraz, w którym są ograniczenia, traumy i niespełnienia rodziców. Niestety, dziecko nie ma jeszcze rozróżnienia i nie zna siebie, więc nie może tego zobaczyć, tylko przyjmuje ten zniekształcony obraz jako prawdę o sobie.
Tak więc powstaje impas, gdyż obraz ten wraz z nieprawdziwymi przekonaniami nie jest „mój”, bo nie odzwierciedla tego „kim jestem”, a jednocześnie jest całkowicie „mój”, bo został zintegrowany do systemu jako subiektywna prawda o sobie.
Oczywiście dynamika ta nie dotyczy tylko talentów z jakimi dziecko przyszło na świat, ale wszystkiego czym dziecko emanuje w danym momencie, a co potrzebuje lustra, aby uczucie mogło „ubrać” się w informację i przez to stać się samo-świadome.
Czy przekonanie lub emocja są „moje”, czy „nie moje” można rozróżnić w następujący sposób. Jeśli informacja zwrotna jaką dostaliśmy w momencie bycia naturalnym sobą odzwierciedliła to kim jesteśmy, to jest „moje”. Wtedy myśląc tą informację czujemy lekkość i kierunek energii w górę. Jeśli informacja była sprzeczna z naszym potencjałem i zapisała się w systemie, wtedy jest „nie moja”, a pomyślenie o tym daje uczucie ciężaru i ciągnięcia w dół.
Dla sprawdzenia, pomyśl sobie o czymś z dzieciństwa. Dla przykładu:
Sytuacja negatywna.
Była trudna klasówka w szkole. Tylko jedna osoba dostała piątkę, trzy osoby dostały czwórkę (w tym ty), trochę było trój, a reszta to jedynki. Jesteś dumny z dostania czwórki w tej statystyce. Wracasz do domu w podskokach i mówisz mamie o czwórce. A ta z potępieniem mówi, ‚a czemu nie piątka, jak Zuzia dostała.’. Wszystko ci opada, bo informacja zwrotna NIE ZAREZONOWAŁA z twoim uczuciem, a głęboka twoja część zarejestrowała tą informację zwrotną jako „Nie jestem wystarczająco dobry”. Aby sprawdzić czy to przekonanie jest zgodne z twoim wnętrzem i naprawdę prawdziwe, poczuj to zdanie. Czy daje ci lekkość, czy ciągnie w dół? Jeśli lekkość, tzn. że jest to prawda o tobie, nie ma się czym przejmować. Jeśli ciężar ciągnie w dół, zintegrowałeś do systemu fałszywe przekonanie, które nie rezonuje z tym kim jesteś.
Sytuacja pozytywna.
Dziecko przeczytało w książce o przyrodzie coś, co było dla niego bardzo odkrywcze i ekscytujące. Biegnie do mamy z rozwianym włosem i mówi, ‚Mamo, a wiesz że małpy w Afryce……..?’ Mama, która jest czystym lustrem, nie skupia się na samej informacji o małpach, którą zna i która wcale dla niej nie jest ekscytującą nowością, tylko skupia się na stanie emocjonalnym dziecka. Daje REZONUJĄCĄ informację zwrotną dziecku i mówi, ‚Tak, to jest niezwykle ciekawe i ekscytujące!’. Informacja jaka wraca do dziecka zgadza się z tym co czuje. Informacja ta jest falą, na której uczucie dziecka dalej płynie i wraca jako uświadomione wzmocnienie. Dziecku nie jest potrzebna konstruktywna krytyka na temat małp w Afryce, tylko zaakceptowanie że to kim jest i to co przeżywa w danej chwili jest OK. Dla porównania, wyobraź sobie, co stałoby się z tym uczuciem i z tą falą, gdyby mama powiedziała: „No przecież wszyscy o tym wiedzą, co się tak ekscytujesz.’, albo ‚Nie mam czasu na takie głupoty.’ ……. Brudne lub pęknięte lustro. Odbicie czystego potencjału nie jest już ani czyste, ani prawdziwe i takie wraca do dziecka.
Jak prawidłowo uwolnić to, co nie jest „moje”?
Ten moment w pracy nad sobą jest krytyczny. Samo odkrycie że dane przekonanie czy emocja nie są prawdziwe i pochodzą z zewnątrz jest tylko połową sukcesu. Umysł może wpaść w stan uniesienia i uczucia wolności zdając sobie sprawę, że to „nie moje”, natomiast nie zostaje to automatycznie wykasowane z zapisu w strukturze ego. Zapis ten nadal istnieje i wpływa na zachowania i wybory.
Niezbędnym jest aby zrozumieć, że nawet jeśli coś jest nieprawdziwe i nie pochodzi z twojego wnętrza, w momencie, gdy zostaje przez ciebie nieświadomie przyjęte staje się całkowicie twoje. Jest to szczególnie niesprawiedliwe w stosunku do dzieci, gdyż nie mają one jeszcze wykształconych ochron Ja, aby coś odrzucić, tylko przyjmują wszystko. Niemniej, osoba dziecka staje się tego właścicielem i tylko ona może za to odpowiadać.
Mechanizm ten działa w następujący sposób. Kiedy dostajesz nie-rezonującą z tobą informację zwrotną, która jest na tyle silna, że powstaje w tobie negatywna emocja, np. czujesz się odrzucony, niekochany, smutny, głupi itd., dochodzi do traumy. Trauma polega na tym, że owa negatywna emocja powoduje, iż mały kawałeczek twojej esencji zostaje oderwany od reszty twojego wnętrza.
W tej samej chwili twój umysł nieświadomie wytwarza fałszywą interpretację sytuacji, czyli fałszywe przekonanie, np. ‚Jestem głupi.’, bo to jest to co dziecko „usłyszało”, gdy mama powiedziała ‚Nie mam czasu na takie głupoty’. Jak mówiliśmy wcześniej, umysł dziecka nie ma jeszcze tego luksusu, aby widzieć prawdę obiektywną, czyli że np. mama się źle czuje, boli ja głowa, z pracy ją zwolnili, więc afrykańskie małpy naprawdę wydają się trywialne. Dziecko widzi tylko, że coś źle zrobiło.
Oderwany mały kawałeczek światła esencji dziecka zostaje otoczony tym negatywnym przekonaniem i dryfuje jak w zamkniętej kapsule, samotnie w próżni twojego wnętrza.
Nie samo przekonanie jest tu traumą, ale to, że kawałek Ja został odseparowany, a po nim w esencji Ja pozostała dziura. Staje się ona źródłem rozpaczy, braku, samotności, lęku i szukania zapełnienia jej czymś z zewnątrz.
I tu jest najważniejsza rzecz do zrozumienia. Kiedy już odkryjemy, że dane przekonanie jest fałszywe i „nie moje”, automatycznie chcemy odrzucić to przekonanie. Z tym że wewnątrz tego przekonania jest zamknięta cząstka naszej esencji. Kiedy nie rozumiemy tego mechanizmu i chcemy ODRZUCIĆ to przekonanie, tak naprawdę re-traumatyzujemy się, gdyż odrzucamy cząstkę swojej esencji, a nie ma większej tragedii dla Ja, jak odrzucenie siebie. Niestety ta cząstka esencji jest zintegrowana z fałszywym przekonaniem, więc odrzucając przekonanie, wylewamy dziecko z kąpielą.
Co więc można zrobić? Najpierw należy zobaczyć, że w tym niszczącym przekonaniu zamknięta jest cząstka naszego światła, która jest piękna i nieskazitelna. Ale jest w oddzieleniu od całości esencji, więc powstaje cierpienie. Następnie, uwaga musi przejść od zewnętrznej warstwy która jest złym przekonaniem, do wnętrza tej ‚kapsuły’, czyli do zamkniętej cząstki naszego światła.
Celem staje się nie odrzucenie tego co „nie moje”, tylko akceptacja oderwanej cząstki. Cudowny mechanizm takiego działania spowoduje, że akceptacja cząstki naszej esencji rozpuści tą otoczkę fałszywego przekonania, i przyłączy ją z powrotem do całości, wypełniając dziurę w Ja od środka. Natomiast odwrotnie, skupianie się na „nie moim” przekonaniu i chęć jego odrzucenia spowoduje tylko dalsze wzmocnienie separacji cząstki siebie, czyli utrwalenie traumy. Należy więc zwrócić świadomą uwagę, że uwalniając „nie swoje” przekonania i emocje nie robimy tego przez ich odrzucenie, bo spowoduje to odwrotne efekty, tylko przez akceptację swojej cząstki, która w to uwierzyła pod wpływem negatywnej emocji i została oddzielona od naszej esencji, czyli od prawdziwego Ja. Bez zrozumienia tego mechanizmu będziemy w dalszym ciągu robić sobie krzywdę i kontynuować to, co zostało nam zrobione, zamiast się od tego uwolnić.
Podsumowując, po pierwsze, kiedy czujemy jakąś emocję, czy mamy jakieś mocne przekonanie, jest to całkowicie NASZE niezależnie od tego skąd pochodzi i czy jest obiektywnie prawdziwe, czy nie. Nie można czegoś czuć i mówić, że to „nie moje”. To tylko wzmacnia siłę tej emocji czy przekonania. W momencie, gdy staje się to wewnętrznym odczuciem czy przekonaniem, jesteśmy tego właścicielami. Dla porównania, jeśli coś jest naprawdę „nie moje” wtedy nie mamy na to żadnej reakcji ani osobistej myśli. Tego mechanizmu nie da się oszukać ani od niego uciec.
Po drugie, gdy zobaczymy że dana emocja czy przekonanie pochodzi z „obcego źródła” i zostały zintegrowane do wnętrza przez mechanizm traumy, kluczowym jest, aby tego nie odrzucać jako „nie moje”, tylko zaakceptować tą cząstkę swojej esencji, która oderwała się od Ja w momencie traumy i utknęła odseparowana wewnątrz otoczki fałszywego przekonania. Uwaga i akceptacja dana oddzielonej cząstce swojego światła automatycznie rozpuści fałszywe przekonanie. Skupienie na zewnętrznej otoczce przekonania i chęć jej odrzucenia spowoduje pogłębianie się traumy i jeszcze mocniejsze oddzielenie od siebie. Po rozpuszczeniu otoczki przekonania, uwolniona cząstka esencji Ja wraca na miejsce i wypełnia dziurę. Uczucie temu towarzyszące jest przepiękne, jak odnalezienie najcenniejszego skarbu, jak powrót do siebie, czy własnego domu, jak kolejny krok w stronę własnej pełni.